Cześć! Poznajmy się!
Już od najmłodszych lat moje zainteresowania wiązały się z malowaniem, tworzeniem i kreowaniem. Gdzieś jeszcze mam mój pierwszy portret Lonarda Di Caprio, który wykonałam mając 10/11 lat (oczywiście byłam w nim zakochana po obejrzeniu filmu Titanic). Z nieznanego mi powodu moje życie łączyło się z malowaniem/rysowaniem portretów – zawsze wszystko sprowadzało się do tego…
Nigdy nie opuściłam lekcji malarstwa…
W liceum plastycznym uwielbiałam kreatywne zajęcia z projektowania, reklamy, rzeźby i malarstwa. Jednak szczególnie ostatnie lata szkoły były dla mnie bardzo trudnym, buntowniczym okresem. W tamtym czasie nie wyobrażałam sobie iść dalej na studia. Cały czas jednak malowałam i rysowałam, również jako portrecistka uliczna – to właśnie na krętych uliczkach Irlandii zdobywałam swoje pierwsze zlecenia na obrazy. Dopiero po latach skończyłam komunikacje medialną i społeczną na kierunku nowe media. Studia były świetną przygodą i czułam, że jest to miejsce, w którym pisane mi było się znaleźć (mimo, że tak dalekie od praktycznej strony malarstwa to bardzo bliskie ogólnopojętej sztuce i kulturze).
Włóczyłam się po świecie niczym wagabunda…
Włóczyłam się po świecie niczym wagabunda, a ze mną w torbie zawsze farby i pędzle. Jako młoda dziewczyna byłam portrecistką uliczną szczególnie w Irlandii i trochę w Walii w sezonach letnich. W sezonach zimowych, pracowałam w Anglii na różnych stanowiskach. Ostatnią moją pozycją była programistka frond end dev w korporacji w Bath pod Bristolem (tak, tak wiem, nic się tu z sobą nie łączy hihi). Praca w korporacyjnym otoczeniu wyjadła ze mnie resztkę pięknej, młodzieńczej naiwności. W międzyczasie malowałam na zlecenie. Teraz łączę ze sobą różne pasje – malarstwo, projektowanie i wykonywanie stron internetowych, ilustracje do książek, grafikę – wszystko to bardzo lubię (co nie znaczy, że zawsze jest lekko). W swoim życiu “zawodowym” (jeśli można to tak nazwać), szczególnie ważne jest dla mnie, jaką wartość daje światu.
Maluję komercyjnie.
Maluje głównie na zamówienie. Nie lubię trzymać swoich obrazów. Najchętniej zaraz po namalowaniu oddawałabym obraz, żeby przypadkiem nie leżał w szafie. Maluję głównie portrety. Lubię eksperymentować z nowymi technikami, bawić się i uczyć. Moje prace są wykonywane na zamówienie dla drugiego człowieka, którego ten mały spersonalizowany zakup cieszy, i mnie cieszy , i wtedy świat się cieszy, bo czemu nie.
Druga strona lustra.
Mało kto wie, jak wygląda malarstwo na zamówienie od zaplecza. Czasami dostaję od klientów zdjęcia o naprawdę złej jakości (np. zmarłych osób, którym nie zrobi się jeszcze jednego zdjęcia 🙁 ), odszukanie rysów twarzy jest wtedy trudnym zadaniem. Wiem też, że niektórzy malarze-portreciści nie przyjmują takich zleceń, bo chcą mieć w portfolio same wisienki na torcie (a malowanie ze zdjęć, w których nie widać kolorów, kształtów, światłocienia to napewno nie gwarancja hiperrealistycznych efektów). Ja przyjmuję takie zamówienia i staram się wtedy podwójnie, bo największą wartością i motywacją jest dla mnie uśmiech osoby zamawiającej portret lub łzy wzruszenia. Jest to naprawdę fajne, że własną pracą można dać komuś trochę “szczęścia”. I ciebie też zapraszam! <3 PJ